Jeden z eksperymentów Warhola przed kamerą. Dwójka jego "aktorów" spędza słoneczne popołudnie w hotelowym pokoju. Rozmawiają, kochają się, przekomarzają, przygotowują wspólnie posiłek.
Rzecz obecnie dosyć ciężka do zdobycia, ale nie jestem też pewien czy warta zachodu. Z opisu to wszystko wygląda ciekawiej niż w rzeczywistości. Inny tytuł "Blue Movie" to "F*ck" (przepraszam z góry za autocenzurę, ale filmweb nie pozwala na użycie nawet anglojęzycznych wulgaryzmów), ale jest to określenie zdecydowanie nieadekwantne do treści. Występująca tu parka jest dosyć wstydliwa, zanim przystąpią do rzeczy, mocno się krygują. Sama "akcja" sprowadza się do krótkiego, bardzo "nieciekawie" odbytego stosunku. Tego typu brak inwencji spotykany jest obecnie chyba jedynie u katolików - Viva i Louis pozwalają sobie na wyprane z namiętności zbliżenie w pozycji misjonarskiej, by czym prędzej wrócić do rozmów o niczym. Obecność kamery wyraźnie krępuje ich w wielu momentach, co tylko potęguje wrażenie ekranowej nudy. Finał tych hotelowych igraszek jest zaś zwyczajnie nieelegancki. Miało być "f*ck", wyszło coś zupełnie odmiennego. Współczuję. Andy'emu- odtwórców. Odtwórcom- braku inwencji w pożyciu.
Gwoli ścisłości: nie jest to pokój hotelowy, ale zwykły apartament w Nowym Jorku (konkretnie: Greenwich Village). Mea Culpa.
Znam wielu katolików i wielu niekatolików - i jakoś różnic w inwencji i pomysłowości nie zauważyłem. Seks też bywa tematem rozmów - i bynajmniej nie oceniam katolików jako ludzi zahamowanych. A działam w tym środowisku od lat.
Tak, to tłumaczy brak dystansu... Nie bierz wszystkiego tak serio, to w pierwszej kolejności komentarz na temat filmu. A to, że ktoś "rozmawia" o seksie, jeszcze nie oznacza, że go w ogóle uprawia.
Szczerze mówiąc miałem wątpliwości, czy to ironia, czy nie. Przyznaję się do błędu :-) A katolicy uprawiają seks jak inni - jedyna różniza, że ci bardziej serio traktujący swoją wiarę robią to tylko po ślubie i tylko z mężem/żoną. Ale to już nie na temat :-)
Jedno pytanie, w jakim języku oglądałeś ten film? Jedyna wersja do jakiej dotarłem jest niestety niemieckojęzyczna.
Żebym ja to pamiętał. Na pewno jednak, nawet jeśli był jakiś obcojęzyczny dubbing, to dołączone były napisy angielskie. Zresztą, "dialogi" nie odgrywają tutaj znaczącej roli, bo bohaterowie przez cały czas gadają o pierdołach. W ogóle, ciężko powiedzieć, aby cokolwiek w przypadku tej pozycji odgrywało znaczącą rolę: fabuły brak, myśli przewodniej również, nawet seksu nie za wiele.
No spoko, pytam tylko bo wersja niemiecka to jedyna na jaką natrafiłem, a ja wolę jednak głosy oryginalne (choć nie wiem po co było dubbingować taki film...). Mniejsza z tym, filmy Warhola na ogół dostępne są w niskiej jakości i nagrywane były z kiepskim udźwiękowieniem, tak że nawet po angielsku nie wszystko da się wyłapać.
W każdym razie dzięki za odpowiedź.