Urzekł mnie najpierw swoimi filmami, a potem osobowością. Był w TV taki krótki dokumen, bodajze po "Drugstore Cowboy", gdzie Van Sant oprowadza po Nowym Jorku dokumentalistów z Polski i opowiada im o swojej mlodosci w tym miescie, robi zdjecia ciekawym ludziom na ulicy, usmiecha sie...Niesamowity czlowiek, zaluje ze nie moglam byc na spotkaniu z nim dwa lata temu w Warszawie. I ze nie widzialam wowczas "Mojego wlasnego Idaho" na duzym ekranie...